Warszawa na weekend.

Jak myślicie, kiedy się najlepiej odpoczywa? Oczywiście, że na wyjazdach.

Dlatego w styczniu padło krótkie pytanie. Co zrobić żeby nie oszaleć? Wyjechać.

Jeżeli wszyscy i wszystko Cię denerwuje, jeśli jeszcze rano dobrze nie wstałeś a już nie masz humoru i jesteś zmęczony, wyjedź. Wyjedź gdzieś, chociaż na weekend. Obiecuje, że pomoże.

Wracając do stycznia.

Mieliśmy zaplanować sobie wyjazd na weekend. Tylko gdzie? Miało nie być za daleko żeby dojazd nie zajął nam pół dnia, bo odpoczywanie w samochodzie to żadne odpoczywanie. Miało być w miarę ciekawie żebyśmy się tam nie zanudzili na amen. Miało być gdzieś gdzie jeszcze razem nie byliśmy. Padło na Warszawę.

Tym razem nie będę wam wymieniać po kolei miejsc, jakie koniecznie musicie zobaczyć będąc w stolicy. Z racji tego, że do Warszawy pojechaliśmy tylko na weekend to poopowiadam wam trochę gdzie byliśmy i może czasem wtrącę jakąś ciekawostkę o danym miejscu 🙂

Warszawa, nasza stolica i jednocześnie największe miasto w Polsce liczy około 17 35442 mieszkańców. To bardzo dużo porównując inne miasta. Do stolicy dotarliśmy około 12 przed południem. Mieszkanie, które wynajęliśmy na stronie www.booking.pl mogę wam z całą pewnością polecić tu macie link do niego , do tego znajdowało się w centrum, więc lokalizacja genialna. Gorzej z parkowaniem 🙂

Pierwszego dnia pokręciliśmy się po starówce, obejrzeliśmy Pałac Kultury z zewnątrz, byliśmy na Grobie Nieznanego Żołnierza i akurat była pora zmiany warty, więc naprawdę wstrzeliliśmy się w czasie. Jak pewnie wiecie Grób Nieznanego Żołnierza znajduje się na pl. marsz. Józefa Piłsudskiego a główną ideą jest uczczenie pamięci poległych w walce o niepodległość. Warszawski Grób Nieznanego Żołnierza został odsłonięty 2 listopada 1925, pod kolumnadą Pałacu Saskiego. W tym dniu złożono do niego szczątki bezimiennego żołnierza, sprowadzone podczas specjalnej ceremonii z Cmentarza Obrońców Lwowa. Przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie płonie wieczny znicz i służbę pełni warta honorowa z Batalionu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego.

Tego dnia w głównej mierze to pobłądziliśmy trochę po osiedlach Warszawy bez obranego celu. Może macie tak czasami, że wychodzicie gdzieś bez konkretnego celu i chodzicie tak długo aż zaczynają boleć was nogi? Nie? My tak mamy 🙂 Na spokojnie można przez takie kręcenie się zobaczyć Warszawę z zupełnie innej strony 🙂 Generalnie to polecam 🙂

Kolejnego dnia zaplanowaliśmy zjedzenie śniadania na mieście. Znaleźć wolny stolik w restauracji śniadaniowej w Warszawie rano graniczy często z cudem. Tam gdzie zaplanowałam, wszystko było zajęte, więc na szybko trzeba było szukać czegoś innego. Jeszcze wtedy byliśmy pewni, że ze śniadaniami to pewnie głównie w Warszawie jest taki problem, bo wiecie dużo ludzi, dużo studentów i turystów, po co brudzić gary w domu jak można wyjść i zjeść pyszne śniadanie w którejś z knajp na rynku? Otóż pomyliłam się. Kiedy dwa tygodnie później mój chłopak zaproponował śniadanie na mieście u nas w Toruniu to stwierdziłam, że to przecież genialny pomysł. Była niedziela godzina 9:30 kiedy wylądowaliśmy na naszej Toruńskiej starówce i co się okazało? Moda na śniadania w restauracjach przyszła i tutaj. Wszystko pozajmowane i nawet palca nie wciśniesz. W końcu coś znaleźliśmy, ale co się zawiodłam to moje. Ale wróćmy do Warszawy 🙂

W sobotę obeszliśmy cały rynek, obejrzeliśmy kolumnę Zygmunta i tu kolejna ciekawostka otóż pomnik znajduje się na placu zamkowym i został wzniesiony w latach 1643-1644 z fundacji jego syna Władysława IV Wazy, który chciał w ten sposób uczcić pamięć swojego ojca. We wrześniu. w 1944 został zniszczony przez Niemców i całkowicie zrekonstruowany w latach 1948-1949, idąc dalej trafiliśmy na Pałac Prezydencki, który jest największym pałacem w Warszawie. Tego dnia na Warszawskim rynku było wielkie lodowisko a my w duchu zazdrościliśmy ludziom, którzy na nim jeździli. Bo my nie mogliśmy. (nogi nas tak bolały z poprzedniego dnia, że nie było opcji jazdy na łyżwach).

Polecam wam również zobaczyć Pomnik Małego Powstańca, który znajduje się przy ulicy Podwale i ma upamiętniać najmłodszych uczestników Powstania Warszawskiego. Z pomników zobaczyliśmy również pomnik Syreny Warszawskiej na Powiślu, która jak już pewnie wiecie jest herbem Warszawy. Idąc do pomnika Syrenki pooglądaliśmy też stadion narodowy z drugiej strony Wisły a po drodze nawet udało się zobaczyć Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, który chyba jest z 5 razy większy niż nasz Młyn wiedzy w Toruniu.

Wieczorem wybraliśmy się do Pałacu Kultury i teraz kolejna już ciekawostka: Pałac Kultury jest najwyższym budynkiem znajdujący się w Polsce. Ma aż 231 m wysokości. W Pałacu Kultury na 30 piętrze znajduje się taras widokowy masowo oblężony przez turystów. Koszt wjechania na górę to 20 zł. Drogo, ale myślę, że warto, bo z samej góry rozciągają się piękne widoki. Wyszły nam piękne zdjęcia w świetle zachodzącego słońca. Jeszcze późnym wieczorem przechadzaliśmy się po osiedlach Warszawy, bo niby luty, ale pogoda tego dnia dopisywała, więc szkoda byłoby siedzieć w mieszkaniu. Są dwie restauracje, które mogę wam z czystym sumieniem polecić w Warszawie. Bordo, która znajduje się na ulicy Chmielnej i restauracja Basico na Warszawskim Wilanowie. Jedzenie pyszne i jak na Warszawskie standardy wcale nie aż tak drogie.

Nie udało się nam tylko dotrzeć do Warszawskich Łazienek. Ale to tylko, dlatego że zupełnie o tym zapomnieliśmy 🙂

Pewnie słysząc o wypoczynku macie w głowie leżenie w łóżku do południa i ogólne leniuchowanie. I pewnie tak też wyobrażaliście sobie nasz wypad 🙂 Muszę was, co niektórych zawieść. My tak nie potrafimy 🙂  Zazwyczaj nasz odpoczynek kończy się na zobaczeniu jak największej ilości miejsc w krótkim czasie 🙂 To najlepszy odpoczynek pod słońcem! Chociaż leżeniem na kocyku i czytaniem książki też bym nie pogardziła 🙂

W niedzielę nasz Warszawski weekend dobiegł końca, ale wróciliśmy do domu zrelaksowani, wypoczęci i z nowymi pomysłami na dalsze podróże, także każdemu z was polecam! 🙂