W tym roku wakacje były ciężkie do zaplanowania, a to głównie z powodu naszego nowego członka rodziny. Pluta. Teraz nastąpi małe przedstawienie, bo nie mogę tego nie zrobić 🙂 Pluto teraz już 7 miesięczny owczarek niemiecki wywrócił nasz świat do góry nogami. Imię dla niego wybrał mój narzeczony, który od zawsze takiego Pluta chciał mieć. Spełniliśmy więc nasze wspólne marzenie i o to w naszym życiu pojawiła się mała czarna bestia. Jako że odkąd pojawił się maluch było wiadomo, że zostanie nieodzownym towarzyszem naszych podróży to chcieliśmy te wakacje zaplanować też jak najlepiej dla niego. Po długich rozmowach zdecydowaliśmy się na nasze Polskie morze i wylądowaliśmy w Pobierowie. Musicie wiedzieć, że Pobierowo to wieś w Północno zachodniej Polsce. Na pewno każdy teraz zada sobie pytanie, czemu wybraliśmy tak malutką miejscowość. Zrobiliśmy więc to trochę specjalnie. Musicie również wiedzieć, że kiedy jechaliśmy na wakacje Pluto miał 3 miesiące i robił wtedy za gwiazdę. Nie było osoby, która się przy nim nie zatrzymała. Gdyby mógł to rozdawałby autografy. Dobrze, wróćmy do sedna. I my i Pluto potrzebowaliśmy spokoju 😀 W Pobierowie nasz pies również stał się okolicznym celebrytom, ale że to mała miejscowość to mięliśmy tam dużo więcej spokoju niż w mieście. To znaczy Pluto miał więcej spokoju. Teraz znacie już główny powód czemu wybraliśmy małą miejscowość liczącą około 1116 mieszkańców. Oczywiście to z psem celebrytom to żarty (chociaż nie do końca) a więc na wpół żartowałam 🙂 Naszymi głównymi wyznacznikami było po pierwsze mieszkanie w domku, po drugie, żeby było jak najbliżej do morza. Pobierowo spełniło nasze wymagania. A do tego wszystkiego mogliśmy wykupić dla siebie pełne wyżywienie, więc wakacje nawet all inclusive się trafiły.
Domek znaleziony na bookingu był mały, ale wystarczający, by pomieścić dwie osoby i psa. Na dole znajdowała się kuchnia z salonem u góry zaś pokoje sypialniane. Jedyny minus był taki, że nie było ogrzewania, co we wrześniowe noce może naprawdę dać w kość 🙂 Kolejnym plusem było to, że domki znajdowały się jakieś 300 metrów od centrum i około 700 metrów od plaży, więc naprawdę bardzo blisko 🙂 Miało to o tyle znaczenie, że mogliśmy na taki spacer nad morze zabierać jeszcze wtedy 3 miesięcznego szczeniaka i nie było to dla niego zbyt męczące.
Czy coś jeszcze znajduję się w Pobierowie? Niestety nie. Tak jak pisałam wcześniej Pobierowo to bardzo mała miejscowość i raczej nie ma tam za dużo miejsc do zwiedzania, za to w pobliżu Pobierowa i owszem. Opowiem wam pokrótce gdzie warto pojechać będąc w Pobierowie albo w pobliżu i co warto tam zobaczyć :).
Pierwszą miejscowością, do której trzeba się udać jest Trzęsacz. Znaleźć tam można pozostałości po wybudowanym na przełomie XIV i XV wieku gotyckim kościele pw. Św. Mikołaja. Pierwotnie kościół był wzniesiony ok. 1,8-2 km od brzegu morza, lecz uległ zniszczeniu w wyniku procesów abrazyjnych. Zachowała się jedynie południowa ściana kościoła znajdująca się u szczytu klifu. Wygląda to niesamowicie, i niesamowite jest również to jak tak naprawdę działa natura.
Kolejnym punktem gdzie koniecznie trzeba się udać jest Świnoujście, gdzie napijecie się przy okazji najlepszej mrożonej kawy 🙂 Jeśli chodzi o zwiedzanie to warto wybrać się na piękną plażę, na której końcu znajduje się Stawa Młyny. Zapytacie pewnie co to takiego. Stawa Młyny to znak nawigacyjny w kształcie wiatraka usytuowany na końcu falochronu zachodniego w Świnoujściu przy ujściu Świny do Bałtyku. Stawa Młyny ma 10 metrów wysokości i powstała w latach 1873-1874. Na jej szczycie znajduje się pulsujące światło służące celom nawigacyjnym. Podkreślam, że jest to jedno z najładniejszych miejsc jakie widziałam, ale spójrzcie tylko na zdjęcia na dole i powiedzcie, że nie mam racji 🙂
Jak już byliśmy tak niedaleko Szczecina, w którym nigdy nie byliśmy to i tam nie mogło nas zabraknąć 🙂 Szczecin jest to największe miasto województwa Zachodniopomorskiego. Od Szczecina dzieliło nas zaledwie półtorej godziny jazdy samochodem, więc jakby nie patrzeć nie aż tak daleko. Nie pozwiedzaliśmy tam za dużo, bo jak wiadomo z psem jest to trochę ograniczone. Za to do woli mogliśmy spacerować po porcie i tak też zrobiliśmy. W centrum zjedliśmy za to pyszny obiad, chociaż poszukiwania restauracji, do której można wejść z psem też wcale nie są takie łatwe. Jak widzicie ze zwierzakiem generalnie jest trochę ciężej, ale za to może ciekawiej 🙂 Ogólnie Szczecinowi daję okejkę chociaż sam w sobie nie do końca mi się podoba.
Czy słyszeliście może o centrum Słowian i Wikingów w Wolinie? Ja też nie. Przychodzę wam, więc szybko z pomocą co to takiego 🙂 Centrum Słowian i Wikingów prowadzone jest przez stowarzyszenie „Wolin-Jomsborg-Vineta” które swoją nazwą nawiązuje do półlegendarnych osad położonych w średniowieczu o ujścia Odry do Bałtyku w pobliżu dzisiejszego Wolina. Sam skansen położony jest na Wyspie Ostrów, na rzece Dziwnie. Znajdujące się tam rekonstrukcje chat mieszkalnych i rzemieślniczych z IX-XI wieku wykonane są bardzo starannie i wiernie. W ich wnętrzach umieszczono repliki mebli i przedmiotów codziennego użytku, dzięki którym łatwiej jest uzmysłowić sobie jak żyli ludzie ponad 1000 lat temu.
Z Pobierowa do Wolina dzieli nas jakieś 40 minut jazdy samochodem, więc na pewno warto zaplanować sobie zwiedzanie skansenu, zwłaszcza że w żadnym muzeum na ogół nie możemy dotykać eksponatów. Tu mamy taką możliwość 🙂 Oczywiście wielkim plusem jest to, że możemy zwiedzać skansen z psem 🙂
Kolejną zaplanowaną przez mojego narzeczonego atrakcją (bo to on rozplanował nam nasz wyjazd :)) jest jezioro turkusowe na wyspie Wolin.
Skąd się wzięła nazwa jeziora? Otóż od niebieskawo-zielonej barwy lustra wody wywołanej rozszczepieniem światła słonecznego w czystej wodzie i odbiciem refleksów od białego podłoża kredowego z zalegającymi na dnie związkami węglanu wapnia. Całe jezioro ma powierzchnie 6,74 hektara, a głębokość jego wynosi 21,2 m. Oczywiście w jeziorze nie wolno się kąpać 🙂
Większość naszego tegorocznego urlopu zleciała na plażowaniu i odpoczywaniu jak mało kiedy, ale na nasze usprawiedliwienie mogę powiedzieć tylko, że nie mięliśmy za bardzo wyboru. Jeśli wyjeżdżasz gdzieś ze szczeniakiem to niestety, ale swój wyjazd trzeba podpasować w dużej mierze pod niego a nie pod siebie. Jak wiemy tak młody pies nie jest w stanie chodzić i zwiedzać cały dzień 🙂 A nie o to chodzi, żeby na wyjazd z psem zostawiać go w domku, a samemu znikać na całe dnie, więc ten urlop, jak i pewnie kolejne w dużej mierze będziemy podporządkowywać pod jego siły.
Bo pamiętajcie jest takie mądre zdanie : mierzcie siły na zamiary 🙂
Trzymajcie się ciepluto!
Monika.