Toruń – miasto piernika i Kopernika

Toruń, jedno z najładniejszych miast w Polsce z przepiękną starówką, i gotyckimi zabytkami.

 

 

To właśnie w Toruniu znajduje się największa – zaraz po Krakowie liczba autentycznych zabytków sztuki i architektury gotyckiej w Polsce. Bardzo często odwiedzany przez turystów jest także prężnym ośrodkiem akademickim. Urodził się tu sam Mikołaj Kopernik, którego pomnik dumnie prezentuje się na środku Starego Rynku.

Teraz pozwólcie, że was oprowadzę. Na początek dam wam małą zajawkę jak może być tu pięknie nawet w pochmurny dzień 🙂

Od czego zaczniemy naszą wycieczkę po Toruniu? Oczywiście od rynku staromiejskiego.

Rynek Staromiejski

Najbardziej reprezentacyjna część Torunia, przyciąga niezliczoną ilością zabytków, gotyckim stylem oraz niezliczoną ilością restauracji i małych kawiarenek.

To wszystko prawda, gdzie się nie obrócisz tam restauracja. Całość wkomponowana w piękne stare mury, i gdyby nie to że budynki są odrestaurowane a restauracje raczej nie pasują do XIII czy XIX wieku to przysięgam że moglibyśmy cofnąć się w czasie 🙂

 

Punktem centralnym Starego Rynku jest nie co innego jak Ratusz Staromiejski.

Ratusz Staromiejski

Gotycki budynek odbudowany po zniszczeniach w XVIII w. Główna budowla toruńskiego starego miasta teraz mieści się tam muzeum okręgowe w Toruniu

Na zdjęciu widoczny jest również pomnik Mikołaja Kopernika, który znajduję się tuż przy ratuszu na środku starego rynku, więc teraz parę słów o nim 🙂

Pomnik Mikołaja Kopernika

Nasz astronom, ekonomista, matematyk, duchowny i lekarz doczekał się swojego 2,6 metrowego  pomniku z brązu na środku Starego Rynku w 1853 roku. Największy i najbardziej znany torunianin. Stworzył teorię heliocentryczną, według której to ziemia kręci się wokół słońca a nie na odwrót jak ówcześnie sądzono.

 

Na przeciwko ratusza na rynku staromiejskim wyłania nam się Dwór Artusa o którym zaraz wam krótko opowiem.

Dwór Artusa

Mieszczący się na Rynku Staromiejskim był siedzibą Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej. W 1891r wybudowany po raz 3. Za czasów królów to właśnie tu został podpisany II pokój toruński. Wcześniej był siedzibą teatru miejskiego a po II wojnie światowej dwór należał do uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

 

Jak już pewnie zauważyliście wszystko, co wam jak dotąd pokazałam mieście się na starym rynku i to tu na razie zostaniemy.

Jak zaczęliśmy już o pomnikach to troszkę pociągnijmy temat 🙂 Teraz opowiem wam trochę o osiołku który przodem skierowany jest do pomniku Mikołaja Kopernika.

Pomnik osiołka

Figura osła stojąca u zbiegu ulic żeglarskiej i szerokiej na pamiątkę drewnianego pręgierza w kształcie osła miała być karą za cięższe i lżejsze przewinienia dla żołnierzy toruńskich. Osioł, bowiem miał wyostrzony grzbiet na którym sadzano żołnierza a do nóg przywiązywano mu ciężarki ołowiane które miały zwiększyć dolegliwość kary.

 

Następnie dalej pozostając w temacie posłuchajcie o pomniku Flisaka 🙂

Pomnik Flisaka

Drugi najbardziej znany pomnik w Toruniu, przedstawiający fontannę ze statuetką flisaka grającego na skrzypcach otoczonego przez żaby. Pomnik nawiązuje do historii młodego flisaka, który swą grą na skrzypach uwolnił miasto od plagi.

 

Przed wami ostatni pomnik, o którym dzisiaj wspomnę, jest to pomnik przestawiający psa filusia czekającego cierpliwie na swojego pana.

Piesek w pysku trzyma melonik swojego pana profesora Filutka oraz pilnuje jego parasola, opartego o uliczną latarnię.

Pojawiły się również przesądy związane z pieskiem – pociągnięcie jego ucha ma przynieść szczęście, dotknięcie ogona zwiastować wielką miłość, a melonika – powodzenie na egzaminach. Nic dziwnego, że melonik był już kilkakrotnie naprawiany.

 

Kierując się ulicą Piekary dochodzimy do miejsca gdzie stoi słynna krzywa wieża.

Krzywa wieża

Jest to średniowieczna baszta miejska, która stanowi najbardziej popularną budowlę architektoniczną Torunia. Swą nazwę zawdzięcza znacznemu odchyleniu od pionu bo aż 1,46 m. Nie jest ona udostępniania do zwiedzania ponieważ w środku jest miejscem w którym pracują miejscu urzędnicy Toruńskiej Agendy Kulturalnej.

Jesteście ciekawi co mówi legenda o krzywej wieży? 🙂

Jeden z rycerzy zakonnych mieszkający na zamku zakochał się w mieszczce. Spotykali się oni potajemnie w zaułkach toruńskich, lecz mieszkańcy szybko donieśli o tym władzom miasta. Oboje kochanków ukarano, dziewczynie wymierzono 25 batów a rycerzowi kazano wybudować tak krzywą wieżę jak krzywe było jego postępowanie. Do dziś wieża jest miejscem gdzie chętni sprawdzają swoją niewinność. Należy wtedy stanąć plecami przy murze, wyciągnąć ręce do przodu i spróbować pozostać tak przez chwilę.

 

O czym wam chcę jeszcze dziś opowiedzieć? Oczywiście o domu Mikołaja Kopernika 🙂

Dom Mikołaja Kopernika

Dom Mikołaja Kopernika to średniowieczna kamienica, która w drugiej połowie XV wieku należała do rodziny Koperników.

Obecnie wewnątrz tej i sąsiedniej – również gotyckiej – kamienicy mieści się oddział toruńskiego Muzeum Okręgowego noszący nazwę Dom Mikołaja Kopernika. W kamienicy należącej w XV w. do rodziców astronoma zapoznać się można z odtworzonym średniowiecznym układem wnętrz i ich wystrojem z okresu od XV do XVIII wieku. Atrakcją muzeum jest również zlokalizowany w oficynie Domu Kopernika model dawnego Torunia, przy którym prezentowany jest spektakl światło-dźwięk poświęcony młodości toruńskiego astronoma i historii jego rodzinnego miasta w średniowieczu.

 

Gdzie natomiast możemy się wybrać, gdy do Torunia przyjeżdżamy również z dziećmi? Nigdzie indziej jak do muzeum toruńskiego piernika.

Jest to największe muzeum piernika w Europie posiadające również największą kolekcję drewnianych form piernikowych oraz prowadzące najszerzej zakrojone badania na temat historii toruńskiego piernikarstwa. Muzeum piernika mieści się w byłej fabryce pierników należącej do rodziny Weese i można wypiec w nim własny piernik dekoracyjny, który zapewne stanie się świetną pamiątką.

Równie chętnie można iść z dziećmi, choć myślę że dorośli z ciekawości sami mogą się również wybrać do Baju Pomorskiego. Teraz króciutko i o nim 🙂

Baj Pomorski

Teatr lalek działający, od 1946 r. koncentruje się przede wszystkim na sztukach przeznaczonych dla dzieci. Budynek już wyróżnia się samym wyglądem, ponieważ przedstawia otwartą szafę. Spektakle są dla naprawdę dzieci w różnym wieku, więc daje nam to spory wybór i zapewne niezapomniane przeżycie 🙂

Będąc w Toruniu warto również zerknąć na naszą bramę mostową.

Jest to jedna z trzech bram średniowiecznego Torunia. Jej nazwa wzięła się stąd że prowadziła do drewnianego mostu przez Wisłę.

Czym się szczycą torunianie? 🙂 Naszymi pięknymi bulwarami filadelfijskimi 🙂

Skąd ta nazwa? Powstała ona ze względu na naszą współpracę z Filadelfią. Teraz ciekawostka 🙂 W Filadelfii jeden z placów nosi nazwę Trójkąt Toruński.

Bulwary ciągną się wzdłuż Wisły na całej długości murów miejskich i są one nadal jednym z ulubionych miejsc spacerowych.

Już ostatnią rzeczą o jakiej wam dzisiaj opowiem jest nasza równie słynna fontanna Cosmopolis.

Fontanna Cosmopolis 

Jest to fontanna multimedialna. Została uruchomiona 22 czerwca 2008r, czyli jakby nie patrzeć ma już 10 lat. Znajduję się ona na obrzeżach toruńskiej starówki a widowiskowe pokazy fontanny są jedną z najpopularniejszych atrakcji Torunia.

 

Gdzie polecam w Toruniu iść na dobrą kawę i ciasto? 🙂 Mam takie trzy miejsca.

Pierwszą z nich jest kawiarnia Grande Coffee która mieści się na rynku staromiejskim 12 zaraz na przeciwko ratusza. Kawa nie jest tania ale za to bardzo dobra 🙂

Drugim miejscem, jakie z chęcią polecę jest bistro Nicolaus. Mieści się ono na ulicy Mikołaja Kopernika 28 gdzie kawa może jest odrobinę tańsza i równie dobra 🙂

Ostatnie takie miejsce, które polecę jest dla fanów (i nie tylko) popularnego serialu przyjaciele. Na pewno każdy zna 🙂 Nazywa się Central Coffe Perks i znajduję się na ulicy Strumykowej. Nazwa kawiarni znana jest właśnie z tego serialu. Piłam tam najlepszą jak dotąd kawę w moim życiu 🙂 I wcale nie była wybitnie droga 🙂 Także bardzo polecam 🙂

PODSUMOWANIE

Jeśli zastanawiacie się czy warto wybrać się do Torunia, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć że tak 🙂 Na pewno nie pożałujecie 🙂

Mediolan przez wielkie M?

Do Włoszech wybraliśmy się w połowie czerwca na krótki urlop.

Pierwszym miastem, jakie wpadło nam do głowy był właśnie Mediolan. Z początku była opcja jeszcze na typowe leniuchowanie na plaży w Hiszpanii, ale że trafiliśmy na naprawdę tanie loty z Polski do Mediolanu, bo za bilety w dwie strony zapłaciliśmy około 170 zł to w końcu zdecydowaliśmy się na Włochy.

I teraz zasadnicze pytanie, czy było warto?

Odpowiedź brzmi tak, bo zawsze warto zobaczyć coś nowego i nigdy nie powinno żałować się żadnej z podróży.

Teraz opowiem wam (postaram się w miarę krótko :)) jak to było z nami

W Mediolanie wylądowaliśmy około godziny 16:00 na lotnisku Malpensa, oddalonym od centrum Mediolanu o 50 minut.

Bilety z lotniska do centrum mięliśmy wykupione wcześniej ze strony przewoźnika (link do strony o tu wzięliśmy w tą i od razu z powrotem bo mniej więcej jesteśmy w stanie oszacować o której będziemy na to lotnisko wracać. Zapłaciliśmy za to po 16 euro na osobę.

Nasz hotel ( link do strony na bookingu tutaj) położony był 5 minut od stacji metra a do centrum mięliśmy dokładnie 4 przystanki. Czyli całkiem niedużo.

W zasadzie nie kupowaliśmy biletów dobowych po to, aby przemieszczać się po centrum Mediolanu zwiedzając zaplanowane obiekty, bo stwierdziliśmy, że te dystanse możemy pokonać na piechotę ( a raczej ja stwierdziłam :)). Ostrzegam, jeśli ktoś nie lubi chodzić to niech po prostu kupi bilet 🙂

W Mediolanie zaczęliśmy od centrum, (bo tam było najprościej się przemieszać) i teraz pokażę wam, co ciekawego zobaczyliśmy przez te parę dni pobytu tam. Zapraszam, oprowadzę was 🙂

Zacznijmy od tego, że pierwsze co nam wpadło w oko to, że przy krawężnikach zaparkowanych jest naprawdę masa motorów i skuterów, są porobione nawet specjalne dla nich parkingi.

Zwiedzanie zaczęliśmy od Katedry Narodzin św. Marii w Mediolanie. Jest to jeden z głównych budynków w Mediolanie i zajmuje sporą część placu, przy czym jest również ogromny.

Gotycka marmurowa katedra, jedna z najbardziej znanych budowli we Włoszech i w Europie. Należy do największych kościołów na świecie. Również witraże w chórze katedry, należą do największych na świecie

Naprawdę zrobiła na nas ogromne wrażenie

Zaraz niedaleko katedry Duomo znajduję się wielka galeria handlowa Vittorio Emanuele II obecnie znajdują się tam butiki znanych projektantów, restauracje i kawiarnie.

Wychodząc z drugiej strony galerii naszym oczom ukazuje się słynny budynek teatru La Scala. Znajduję się w nim jedna z największych scen operowych na świecie. Wejście do środka i zobaczenie słynnej sceny kosztuje około 7 euro.

 

Metrem dojechaliśmy do Zamku Sforzów i parku Sempione który znajduję się za murami zamku. Wejście na teren zamku jest darmowe. Przed wejściem za mury  znajduje się ogromna fontanna, która pięknie wkomponowała się w krajobraz.

To ostatnie zdjęcie zrobione już od strony parku 🙂

Park nas mile zaskoczył. Pogoda była upalna bo tego dnia było około 30 stopni, słońce wcale nie odpuszczało, w parku można było gdzieniegdzie znaleźć trochę cienia a gdy ktoś miał ze sobą jakiś kocyk mógł się spokojnie położyć na trawie i wtedy już leżing i smażing  😉 Teren był naprawdę przeogromny więc każdy znalazł miejsce dla siebie.

 

Wybraliśmy się również do kościoła San Bernardino Alle Ossa gdzie w bocznej kaplicy znajdują się liczne ludzkie kości i czaszki. Historia mówi, że w 1210 roku, kiedy na pobliskim cmentarzu zaczęło brakować miejsca postanowiono wybudować kaplice gdzie te szczątki miały być godnie przechowywane gdzie zostały do dnia dzisiejszego. Zdjęcia można było robić w kościele, w kaplicy niestety nie.

Cmentarz monumentalny był naszym kolejnym krokiem w zwiedzaniu Mediolanu. Położony w Piazzale Cimitero Monumentale już z zewnątrz zaskakuje swym wyglądem. Mówią, że jest to najpiękniejszy cmentarz w całej Europie i sądzę że wcale się nie mylą.

Obecnie przeznaczony jest do chowania ważnych osobistości i zajmuje powierzchnie około 250 tys. M 2

Będąc w Mediolanie warto zobaczyć też tą nowoczesną stronę miasta gdzie wielkie wieżowce widać już z daleka a czasami można doliczyć się aż 30 piętra.

Co nam się podobało w Mediolanie to to, że Włosi bardzo dbają o przyrodę. Podlewane są drzewa, czego w Polsce raczej się nie zauważa, ich balkony są całe zapełnione roślinnością, że czasami nic innego się przez te liście nie przebija. W jednym z budynków gdzie znajdowały się biura, oboje zazdrościliśmy widoków z okna w czasie pracy, bo były naprawdę świetne  🙂

Podsumowanie

Za zwiedzanie kompletnie nic nie płaciliśmy, i wcale nie żałujemy. Ceny jedzenia, co prawda były rożne, ale jeśli tylko nie miało się parcia żeby jadać w restauracjach w samym środku centrum to naprawdę ceny były do przeżycia 🙂 Za standardowy obiad np. makaron, trzeba było zapłacić średnio koło 9-10 euro, a za pizze 7-12 euro i powiem wam że jedliśmy i taką za 10 euro (która nie była raczej smaczna ) i taką za 7 euro która była naprawdę pyszna, na bardzo cienkim cieście.

Jadając w restauracjach trzeba liczyć się z tym, że Włosi potrafią doliczyć do rachunku miejsce przy stoliku. Dlatego bardzo często pada pytanie czy zostajemy w środku czy wychodzimy. Mogą doliczyć sobie również dodatkowe euro za nakrycie czy sztućce, więc trzeba na to zwracać uwagę.

Lampka wina oscyluje w granicach 5-7 euro, ale tam gdzie jedliśmy ( jedno z najlepszych miejsc, jakie znaleźliśmy niedaleko naszego hotelu) butelka wina kosztowała około 12 euro. Jeśli pójdziemy do marketu to za butelkę wina zapłacimy od 1,50 euro do 10 euro. I gwarantuje że to tańsze jest lepsze 😀

Włoskie lody które są przepyszne kosztują około 2,5 euro, a drinki jeśli dobrze poszuka się baru czy restauracji kosztują w granicach 5-8 euro.

Woda którą można kupić na ulicy w przydrożnych sklepikach czy w restauracji kosztuje 2-3 euro, za to w markecie zapłacimy za 1,5 litra około 0,25 euro.

Kawałek pizzy w barze kosztuje 3 euro, tyle samo kosztują też kanapki czy inne przydrożne przekąski.

Komunikacja w Mediolanie do najtańszych nie należy za bilet jednorazowy ważny 1,5 godz zapłacimy 1,50 euro. I od razu uprzedzam, że te półtorej godziny naprawdę bardzo szybko mija.

Jeśli chcemy kupić bilet całodniowy to jest to koszt 4,50 euro a jeśli na 48 godzin to zapłacimy 8,25 euro. Metro faktycznie jeździ co 5 minut i w bardzo krótkim czasie możemy się dostać gdziekolwiek chcemy.

My za bilety zapłaciliśmy około 14 euro będąc tam 5 dni, więc wcale nie tak dużo. Za to naprawdę bardzo dużo się nachodziliśmy, więc jeśli ktoś lubi aktywny wypoczynek to polecam 🙂

Codziennie jedliśmy ciepły obiad i jakieś przekąski i to nas również nie zrujnowało, więc naprawdę, jeśli dobrze się poszuka to można tanio i smacznie zjeść.

Kupiłam dwa magnesy jeden w centrum Mediolanu drugi na lotnisku.

Polecam kupować te w centrum, bo są o 2-3 euro tańsze.

 

W Mediolanie byliśmy 5 dni, nie uważam żeby to było za mało żeby zobaczyć te najważniejsze obiekty, oczywiście zawsze można wybrać się na dłużej. Miasto polecam, zresztą całe Włochy są godne polecenia i jeśli tyko chcecie zobaczyć trochę inny świat i poczuć odmienny klimat wybierzcie się i wy 🙂

Jak jest z tą Wenecją?

Wenecja to miasto położone na licznych bagnistych wyspach na morzu Adriatyckim. Przez ponad tysiąc lat miasto to było stolica niezależnej Republiki Weneckiej. Jest to miasto kanałów z tego względu w większości transport odbywa się droga wodną lub pieszo. W XIX wieku wyspę połączono ze stroną lądową linią kolejową i drogą szybkiego ruchu. Obecnie Wenecja jest ustawicznie podtapiana . Stare budynki, atakowane przez zanieczyszczone morze, ulegają zniszczeniu.

Info zaczerpnięte z wikipedii.

Do Wenecji trafiliśmy trochę przypadkiem. Lecąc do Mediolanu mięliśmy nadzieję zahaczyć też Wenecję. Bo jak to przecież być tak blisko i nie zobaczyć?! Skrupulatnie każdego dnia przed wyjazdem wyszukiwałam tanich biletów do miasta na wodzie. Już straciłam nadzieję i zdążyłam przestawić się  na Weronę miasta położonego połowę drogi bliżej od Mediolanu, kiedy dosłownie 3 dni przed wyjazdem znalazłam wymarzone niedrogie bilety do Wenecji. Podzielę się z wami stroną, na której je zamówiliśmy, link znajdziecie o tu

Gdy zobaczyłam, że pociąg do Wenecji jest tylko 15 zł droższy niż do Werony, to z przyczyn wiadomych wybrałam właśnie Wenecję. Zawsze chcieliśmy ją zobaczyć, i dokładnie od dwóch lat marzyłam o magnesie na lodówkę w kształcie maski weneckiej. Zobaczyłam taki u kuzynki i zachciałam mieć własny.

Pociąg do Wenecji ruszał o godzinie 8:15 rano. Niecałe trzy godziny później byliśmy już na miejscu.

Od razu nam się spodobała. Jedno z najładniejszych miast, jakie widziałam, chociaż spora część budynków była faktycznie poniszczona. Pierwsza rzecz, jaka rzuciła nam się w oczy to naprawdę spora liczba turystów. Byli po prostu wszędzie. Idąc przed siebie mój wzrok napotkał pierwsze stragany z maskami. Oczu nie mogłam oderwać. Różnokolorowe, z dzwoneczkami, piórkami, zdobiły ulice. Jedna szczególnie zapadła mi w pamięć, i właśnie przez nią prawie spóźniliśmy się na pociąg powrotny, ale o tym później. Idąc przy kanałach nie mogliśmy nadziwić się zewsząd wyglądających z boku wąskich uliczek. Naprawdę były i takie gdzie bez problemu dotykałam rękoma murów jak na zdjęciu poniżej.

Przed wyjazdem oczywiście zrobiłam rozpiskę miejsc, które chcieliśmy zobaczyć. Mój chłopak pozaznaczał je dokładnie na mapie Google żeby łatwiej było nam się przemieszczać. Nie będę wspominać, albo i wspomnę ile nerwów kosztowało go prowadzenie nas za pomocą mapki Google 😀

Z rozpiski jak się potem okazało i tak mało skorzystaliśmy, stwierdziliśmy na miejscu, że może spróbujemy pozwiedzać i popatrzeć bez niej. Czytaliśmy przed wyjazdem, że w Wenecji dobrze jest się „zgubić” pochodzić bez celu uliczkami, które ciągną się przez całą wyspę. Przez takie zwiedzanie byliśmy często w miejscach mało uczęszczanych przez turystów. Teraz pokażę wam trochę co widzieliśmy i co na pewno na bardzo długo zapadnie nam w pamięć 🙂

Gdy tylko wyszliśmy z budynku dworca kolejowego zastaliśmy taki widok, który już nam się spodobał a to był dopiero początek.

 

Po przejściu kawałek dalej, turystów było już mniej, co widać na załączonym obrazku:

W Wenecji często spotykane były restauracje przy kanałach gdzie stoliki mieściły się zaraz przy wodzie.

Ciekawostka jest to, że prawie przy każdym domu zaparkowana była łódka, a sama Wenecja składa się z największej ilości mostków, jakie w życiu widziałam 🙂

Widzieliśmy tam również jeden z piękniejszych kościołów.

To, że nie zwiedzaliśmy jej zgodnie z rozpiską nie znaczy, że nic z tej rozpiski nie zobaczyliśmy, tu macie np. Pałac Dożów, który naprawdę zachwycał swym wyglądem i wielkością.

Dotarliśmy również do głównego kanału Grande :

I do miejsca gdzie nie było turystów za to był piękny widok na pełne morze.

Najlepsze zostawiłam na sam koniec – a więc gondola

Z początku, kiedy było już pewne, że będziemy w Wenecji pierwsza myśl, jaka się nam nasunęła to gondola. Chcemy czy nie? Oczywiście chcieliśmy, ale sprawdzając ceny biletów zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Chociaż mój chłopak się nad tym zastanawiał, bo przecież jak to być w Wenecji i nie popłynąć gondolą. Ustaliliśmy jednak, że gondolą przepłyniemy się następnym razem i tak miało zostać. Jakie było moje zdziwienie, gdy przed godziną 15 mój chłopak stwierdził, że koniecznie musimy poszukać jednego miejsca, w którym on ma coś do załatwienia. Tak długo ciągnęłam go za język aż w końcu się przyznał że wykupił nam mini rejs po kanałach 😀 Radość była ogromna. Płynęliśmy z jeszcze jedną parą, co w ogóle nam nie przeszkadzało. W gondoli mieściło się 5 albo 6 osób. Rejs trwał 20 minut. Można było również wynająć sobie za dodatkową opłatą Pana, który grał i śpiewał. Zabawne było to, że ktoś za to płacił i wynajmował a reszta słuchała ,bo śpiew niósł się po wszystkich kanałach J Teraz pokaże wam co po drodze widzieliśmy i jak wspomniana gondola wygląda 🙂

 

Na miejscu zjedliśmy jeden ciepły posiłek i pare przekąsek. Za obiad zapłaciliśmy po 12 euro od osoby. Jedzenie było naprawdę smaczne i pięknie wyglądało, chociaż nie jedliśmy aż tak dużo, ale to też ze względu na upały.

Oczywiście nie mogło zabraknąć również pamiątek. Kupiliśmy łącznie 4 maski, pokaże wam 3 z nich i jeden magnes.  Z magnesem była mała przygoda, bo wybrzydzałam i żaden nie podobał mi się na tyle żeby go kupić. W głowie ciągle miałam magnes, który widziałam na samym początku kiedy dotarliśmy do Wenecji więc twierdziłam że jeżeli nie spodoba mi się żaden po drodze to przecież jak będziemy wracać to będę mogła kupić sobie ten który sobie, upatrzyłam na samym początku. Chociaż gdzieś z tyłu głowy miałam myśl, że tego magnesu może już tam nie być. No i nie było. Mięliśmy 5 minut do odjazdu pociągu, kiedy wpadłam na targ, który mieścił się jakieś 4 minuty od dworca i kupiłam pierwszą z brzegu maskę na magnesie. Nie chcielibyście widzieć jak pędziliśmy z powrotem do pociągu.

Tym akcentem zakończyliśmy naszą podróż po Wenecji.

Podsumowanie:

Bilety na pociąg do Wenecji – 19,80 euro plus drugi bilet żeby przejechać most około 6 euro za osobę

Zwiedzanie – zero euro 🙂

Jedzenie i napoje – około 20 euro za os.

Pamiątki – 13 euro

Rejs gondolą – chłopak do teraz nie chce mi powiedzieć 🙂

 

Czy było warto?

Jak najbardziej tak 🙂 Wenecja to piękne miasto, które warto zobaczyć póki jeszcze jest 🙂